27 gru 2013

Oczyszczanie po świętach cz.1


Nasi przodkowie zdecydowanie więcej się ruszali, nigdzie nie spieszyli, a pół produkty były lepszej jakości, długo się kisiły kruszały i dojrzewały dzięki czemu były lżej strawne. Przygotowywano mniejsze ilości bo wszystko gorzej się przechowywało.

Tak więc święta święta i po świętach, pozostawiają w nas wspomnienia po rodzinnym spotkaniu i jeśli byliśmy grzeczni to i prezenty. Niestety niezbyt chcianym prezentem po tym wspaniałym ucztowaniu jest spore uczucie ociężałości, i rozregulowane trawienie. Aby odpokutować nasze obżarstwo, ale nie zaszkodzić rozpieszczonemu żołądkowi proponuje kilka oczyszczających trików.

Naiwni są ci którzy zaraz po wigilii myślą o ścisłej diecie, ponieważ jak co roku w dojadanie wigilijnych potraw trwa jeszcze kilka dni, proponuje aby wasze menu wyglądało następująco.


Etap 1.
Jak przetrwać dojadanie po Wigilii
 Nawet najlepsze gospodynie maja problem z samo-rozmanazajacą się sałatką warzywną, nadmiarem karpia czy grzybowej :) Przecież nic pysznego nie może się zmarnować, dodatkowo drastyczna zmiana diety, dla obżartego organizmu może być za dużym szokiem, dlatego dojadając należny pamiętać o tym że:






- Bez pośpiechu, jemy powoli, w możliwie spokojnej atmosferze, dokładnie przeżuwamy. Choinka jeszcze stoi, w telewizji familijne filmy to przecież wciąż dobry czas na rozmowę przy obiedzie.

- Mniej a bardziej różnorodnie, odrobina śledzia kubek grzybowej i 3 pierogi są lepsze dla naszego organizmu niż 20 pierogów, szczególnie, że często po takim  jednym dominującym daniu, sięgamy jeszcze po trochę tego czy tamtego, bo się przecież zmarnuje :)

 - Zapraszajmy gości, rodzina już wyjechała, ale mamy przecież sąsiadów znajomych z pracy, możemy się do kogoś wybrać, przy okazji nauczymy się nowych przepisów. A może jakaś potrzebująca osoba ucieszyła by się ze słoika sałatki ?

- Bądźmy asertywni, zaufajmy sobie gdy czujemy się najedzeni nie dajmy się namówić na kolejny kawałek, potrawy świąteczne są ciężko strawne  i uczucie przejedzenia może nam bardzo dokuczać.



- Ograniczmy dodatki, pyszny śledź czy sałatka warzywna, nie musi być jedzona wraz z pajdą chleba posmarowaną masłem, pierogi nie muszą pływać we skwarkach tylko dlatego ze już nie wigilijne.

- Przede wszystkim spacer  wykrzesawszy z siebie siły super bohatera, i wyciągnijmy całą rodzinne na spacer po każdym sutym posiłku, spokojny choć by piętnastominutowy spacer, zdecydowanie poprawi nasze samopoczucie i trawienie.

- Pomocne napary na rozgrzanie po zimowym spacerku wypijmy coś z apteczki matki natury. W sklepach możemy dostać specjalne herbatki na trawienie lub przygotować sobie Zieloną Herbatę z świeżym imbirem.

- Czym zakropić, włosi od zawsze powtarzają że kieliszek wina do obiadu poprawia trawienie, ale pamiętajmy by było to wino pół lub wytrawne, a jeśli chcemy czegoś bardziej słowiańskiego to 2 kieliszki wódki z pieprzem też nie zaszkodzą. Mamy jeszcze orzechówkę i nalewki na piołunie i żołądkową, oczywiście wszystko z umiarem :)


Gdy nasza lodówka przestanie pękać w szwach, a sklepy będą normalnie funkcjonować, możemy zacząć wprowadzać produkty wspomagające trawienie i oczyszczające organizm. Wiejec o nich w kolejnym wpisie a na razie sprzedam wam cynk na super przepis czyli:


Mój przepis na sałatkę  ,,detoks dla żołądka''

Składniki:
- Garść glonów Wakame
- 1 łyżka soku z cytryny
- 2 łyżki oleju lnianego
- 1/2 łyżeczki świeżo startego imbiru
- ząbek czosnku
- szczypta Kminu rzymskiego
- szczypta Kopru włoskiego
- 3 łyżki owoców granatu
- migdały


Glony sparzamy we wrzątku a następnie przepłukujemy zimna wodą i odciskamy. Dodajemy do nich, sok z cytryny, olej, starty imbir, owoce, drobno posiekany czosnek. Na suchej patelni podprażamy kmin i koper oraz migdały przez około 5 minut. Ciepłe dodajemy do sałatki i podajemy. Jeśli nie mamy glonów możemy podać z rukolą , dla chętnych można ją lekko dosolić.





18 gru 2013

Rozkoszny prezent

Masło orzechowe z Włoskich orzechów.. Właśnie doznałam kulinarnego uniesienia dzięki Kasi Bonio. Smakowite prezenty Grudniowe to jest to ! A jaki jadalny prezent wy chcielibyście dostać od mikołaja ?


16 gru 2013

Baśń o niemulistym Karpiu, to już 800 lat !

Dawno Dawno.....temu czyli baśń o niemulistym Karpiu,
 
Pan Karp to taka ryba której większość nie lubi, ale wszyscy przygotowują ją na święta. Wiele osób zadaje sobie pytanie, jak ta ,,oścista i mulista'' ryba stała się jedną z 12 potraw, i jak to jest że niektórzy go uwielbiają? Odpowiedz jest prosta i smutna , to nie ryba jest kiepska tylko czasy. W tych bowiem większość dostawców zapewnia nam rybę zestresowaną, żyjącą w zatłoczonych sztucznych zbiornikach, karmioną ciężkimi paszami i odłowioną gdy tylko uda się jej osiągnąć wymagany rozmiar. A skąd biorą się amatorzy tej ryby? Cóż kto kupuje z głową ten wygrywa..


....Dawno dawno temu, bo to już 800 lat,
za 7 górami i rzekami ( patrząc od Warszawy)
W przepięknej dolinie Baryczy,
żyli sobie Cysterscy mnisi.
Postne dni w roku, częste u nich były.
Więc by zaspokoić swój głód na ryby,
poczęli wykorzystywać nurt rzeki, tam leniwy.
Stawy usypali, skąpane w bogactwie przyrody,
z którego słyną  Milickie wody.
Przed odłowieniem ryby przenoszone do wartkiej krystalicznej wody,
by aromat mułu był jeszcze mniejszy, a mięso miało słodycz.
Mnisi raczyli je wyhodowanym przez siebie zbożem.
Karpie pływały tam dorodne i tłuściutkie, i co 3 lata lądowały pod nożem.

fot: Stawy Milickie SA
fot: Stawy Milickie SA
fot: Stawy Milickie SA

fot: Stawy Milickie SA

 A najpiękniejsze w tej baśni to iż stawy te, ze swą tradycją i naturalnym trybem chowu, do dziś są dumą Dolnego Śląska, a jeszcze piękniejsze to iż karpia takiego można kupić w Warszawie !

Ja w bajki nie wierzę wiec sama sprawdziłam, i na moją Wigilie bractwową przygotowałam Milickiego karpia kupionego na Warszawskich Targach Śniadaniowych.
A tak dokładnie to spontanicznie wygranego, dzięki chillibite.pl.

A było tak.
Rano zapakowałam siateczkę orzechów i popędziłam po moją nagrodę.

Ryba naprawdę dorodna, i choć chciałam zrobić z niej roladę, to szkoda mi jej było, bo piękna tak że nic tylko upiec ją w całości. Bałam się niezmiernie, bo opinia nie tylko moja miała być, ale i dwudziestu kilku biesiadników. Obawiałam się iż sporo jej zostanie, że ości że aromat..


Talerz ustawiłam na szczycie stołu, bo tam ktoś się deklarował że Karpia lubi, wiec miałam nadzieje że choć jednej osobie podpasuje. Zdziwienie moje było wielkie gdy półmisek zaczął wędrować po stole i każdy chętnie nakładał sobie po kawałeczku.

Kto z południa, ten pierwszy rzucił się z widelcem znając jego walory i sławę w regionie ,, tak  stamtąd zawsze bierzemy !''  ,,W tym roku właśnie tego wybraliśmy podobno bardzo dobry''.

Niedowiarków przekonałam historią tej ryby i słychać było ,, To teraz historyczny moment zjem Karpia.. ależ zarąbisty ! po raz pierwszy smakuje mi Karp'' ,, To nie jest taki jak zawsze wiór śmierdzący mułem w galarecie, jest pyszny i te grzybki'' ,, -To to dla ciebie a to dla mnie - No jak to dla ciebie ryba, a dla mnie grzyba o niee! ''
Miałam uśmiech od ucha do ucha, i choć zabrakło nam ostrego noża by podzielić rybę w dzwonka cały, szkielet został sprytnie oskubany.
----------------------------------------------------------------------------------------
Przepis był taki że ryba była wypatroszona i oczyszczona, skrzela wycięte. Posypałam ją pieprzem i natarłam w środku solą. W garnczku zalałam i zagotowałam 2 garści leśnych suszonych grzybów. Gdy zmiękły włożyłam je do środka ryby, obłożyłam ćwiartkami cytryny i 4 łyżkami klarowanego masła.
Czas pieczenia zależy od wielkości i grubości ryby, moje pierwsze pieczenie było w 200C przez 20 minut.

W tym czasie z połowy grzybowego bulionu zrobiłam sos, dodając 200 ml śmietanki 30%, łyżkę gorgonzoli tymianek rozmaryn sól i pieprz, całość zagęściłam 3 łyżkami mąki tortowej.

Rybkę wyjęłam, pieczoną cytrynę przeniosłam do środka ryby i wszystko podlałam bulionem i dodałam kilka gałązek świeżego rozmarynu, wierzch pokryłam mącznym sosem.  Jeszcze chwile zapiekałam w 150 C by sos się zapiekł około 10 minut. Zamiast oczka włożyłam marynowana cebulkę, trochę świeżej mięty i całość do torby i szybko na wigilię. Tam jeszcze raz podgrzany w piekarniku, by jeść go na gorąco.

Jeszcze raz dziękuje Chilibite.pl za możliwość skosztowania dobrego niemulistego Karpia. Już wiem jaki Karp będzie królował na moim wigilijnym stole :) Jeśli też macie ochotę można go zamówić telefonicznie na następny Targ Śnidaniowy
 

3 gru 2013

Nadmiarkowa wędzona - czyli aromatyczna zupa rybna


Wczoraj było dużo gotowania, sushi, chili con carne, pierś z kaczki..A że nie lubię, gdy coś się marnuje, z nadmiarowych produktów powstała przepyszna zupa. Wędzona papryka łosoś i nuta anyżku.

 Nadmiarkowa wędzona




Składniki:
-1 litr rosołu wołowego odtłuszczonego
-2 łyżki oliwy lub tłuszcz ze smażenia piersi kaczej
-1 papryka zielona
-2 łyżeczki wędzonej papryki w proszku (jest genialna)
-1 filet z  łososia wędzonego na ciepło
-Łyżeczka nasion kopru włoskiego
-Sok z połowy limonki


Paprykę kroimy w kostke i podsmażamy na tłuszczu z kaczki, lub łyżeczce oliwy.dodajemy rybę bez skóry jeszcze chwile podsmażamy. Dodajemy do rosołu blenderujemy na gładki krem, dodajemy koper oraz wędzoną paprykę, zagotowujemy. Dodajemy sok z limonki. Można podawać z odrobiną startego twardego sera  typu parmezan:)   

Powołaj się na nas a otrzymasz -5% www.skworcu.com.pl

1 gru 2013

Pyszne Niedzisie - czyli łatwa słodka tarta

Chwila wytchnienia gdy mały jest na rękach Taty. Na cały obiad  nie ma czasu ale ciastka przecież same się pieką. Ciasto zrobione wcześniej i pomrożone, idealne dla młodej mamy :)

 Pyszne Niedzisie nazwa by siostry Mokobodzkie :)


składniki na 12 tarteletek :
Ciasto kruche :
-300 gram mąki
-100 gram masła
-100 gram serka homogenizowanego naturalnego
-1 jajko
-szczypta soli
-2 łyżki cukru pudru
-łyżeczka skórki z cytryny
-łyżka soku z cytryny

Nadzienie czekoladowe:
-200 gram gożkiej czekolady
-50 gram margaryny kasia lub masła
-2 białka z jajka i
-łyżka mąki tortowej
-2 łyżki cukru i cynamonu

Słodki kapturek:
6 żółtek
24 łyżeczki cukru

Mąkę przesiewamy na stolnicę, dodajemy zimne masło i siekamy i mieszamy nożem, jak najkrócej uzyskując konsystencje bułki tartej. Dodajemy resztę składników i delikatnie zagniatamy do uzyskania jednolitego błyszczącego ciasta. Formujemy w spłaszczony krążek i zawijamy w folie spożywczą po czym wkładamy do lodówki na co najmniej godzinę. Wyciągamy ciasto i rozwałkowujemy na około 5mm, wykładamy nim blachę, całość mocno nakłuwamy.

Czekoladę z masłem rozpuszczamy w kąpieli wodnej . Dodajemy cukier i mieszamy . Po przestudzeni dodajemy mąkę i roztrzepane 2 białka ,całość energicznie mieszamy do jednolitej masy. Napełniamy do połowy foremki z ciastem.

Z żółtek i cukru ucieramy kogel mogel do białości. Przykrywamy nim dokładnie warstwę czekolady.
Ciastka wkładamy do piekarnika grzejącego tylko z dołu najlepiej  termoobiegiem. Na około 25 minut aż brzegi ciasta zrumienią się. Pilnujemy by wierzch się nie przypalił  w trakcie ze środka może wypływać trochę żółtka. Podajemy gorące :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...