Nasi przodkowie zdecydowanie więcej się ruszali, nigdzie nie spieszyli, a pół produkty były lepszej jakości, długo się kisiły kruszały i dojrzewały dzięki czemu były lżej strawne. Przygotowywano mniejsze ilości bo wszystko gorzej się przechowywało.
Tak więc święta święta i po świętach, pozostawiają w nas wspomnienia po rodzinnym spotkaniu i jeśli byliśmy grzeczni to i prezenty. Niestety niezbyt chcianym prezentem po tym wspaniałym ucztowaniu jest spore uczucie ociężałości, i rozregulowane trawienie. Aby odpokutować nasze obżarstwo, ale nie zaszkodzić rozpieszczonemu żołądkowi proponuje kilka oczyszczających trików.
Naiwni są ci którzy zaraz po wigilii myślą o ścisłej diecie, ponieważ jak co roku w dojadanie wigilijnych potraw trwa jeszcze kilka dni, proponuje aby wasze menu wyglądało następująco.
Etap 1.
Jak przetrwać dojadanie po Wigilii
Nawet najlepsze gospodynie maja problem z samo-rozmanazajacą się sałatką warzywną, nadmiarem karpia czy grzybowej :) Przecież nic pysznego nie może się zmarnować, dodatkowo drastyczna zmiana diety, dla obżartego organizmu może być za dużym szokiem, dlatego dojadając należny pamiętać o tym że:
- Bez pośpiechu, jemy powoli, w możliwie spokojnej atmosferze, dokładnie przeżuwamy. Choinka jeszcze stoi, w telewizji familijne filmy to przecież wciąż dobry czas na rozmowę przy obiedzie.
- Mniej a bardziej różnorodnie, odrobina śledzia kubek grzybowej i 3 pierogi są lepsze dla naszego organizmu niż 20 pierogów, szczególnie, że często po takim jednym dominującym daniu, sięgamy jeszcze po trochę tego czy tamtego, bo się przecież zmarnuje :)
- Zapraszajmy gości, rodzina już wyjechała, ale mamy przecież sąsiadów znajomych z pracy, możemy się do kogoś wybrać, przy okazji nauczymy się nowych przepisów. A może jakaś potrzebująca osoba ucieszyła by się ze słoika sałatki ?
- Bądźmy asertywni, zaufajmy sobie gdy czujemy się najedzeni nie dajmy się namówić na kolejny kawałek, potrawy świąteczne są ciężko strawne i uczucie przejedzenia może nam bardzo dokuczać.
- Ograniczmy dodatki, pyszny śledź czy sałatka warzywna, nie musi być jedzona wraz z pajdą chleba posmarowaną masłem, pierogi nie muszą pływać we skwarkach tylko dlatego ze już nie wigilijne.
- Pomocne napary na rozgrzanie po zimowym spacerku wypijmy coś z apteczki matki natury. W sklepach możemy dostać specjalne herbatki na trawienie lub przygotować sobie Zieloną Herbatę z świeżym imbirem.
- Czym zakropić, włosi od zawsze powtarzają że kieliszek wina do obiadu poprawia trawienie, ale pamiętajmy by było to wino pół lub wytrawne, a jeśli chcemy czegoś bardziej słowiańskiego to 2 kieliszki wódki z pieprzem też nie zaszkodzą. Mamy jeszcze orzechówkę i nalewki na piołunie i żołądkową, oczywiście wszystko z umiarem :)
Gdy nasza lodówka przestanie pękać w szwach, a sklepy będą normalnie funkcjonować, możemy zacząć wprowadzać produkty wspomagające trawienie i oczyszczające organizm. Wiejec o nich w kolejnym wpisie a na razie sprzedam wam cynk na super przepis czyli:
Mój przepis na sałatkę ,,detoks dla żołądka''
Składniki:
- Garść glonów Wakame
- 1 łyżka soku z cytryny
- 2 łyżki oleju lnianego
- 1/2 łyżeczki świeżo startego imbiru
- ząbek czosnku
- szczypta Kminu rzymskiego
- szczypta Kopru włoskiego
- 3 łyżki owoców granatu
- migdały
Glony sparzamy we wrzątku a następnie przepłukujemy zimna wodą i odciskamy. Dodajemy do nich, sok z cytryny, olej, starty imbir, owoce, drobno posiekany czosnek. Na suchej patelni podprażamy kmin i koper oraz migdały przez około 5 minut. Ciepłe dodajemy do sałatki i podajemy. Jeśli nie mamy glonów możemy podać z rukolą , dla chętnych można ją lekko dosolić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz