1 lip 2013

Gaumarjos opinia - na KEN

Mieszkam bardzo blisko, a o knajpce dowiedziałam się oczywiście z Kuchennych rewolucji, mam znajomych pochodzących z Gruzji ta kuchnia mnie fascynowała, zawsze chciałam jej spróbować. 

W poniedziałek około 19 choć było pełno, nie mieliśmy problemy z dostaniem stolika, zapewne bywa to trudniejsze, bo kelnerka od razu zapytała nas czy mamy rezerwacje. Obsługa biegała miedzy stolikami jak małe parowozy, przy tym tempie nie zapominali o uśmiechu i ogólnie bardzo dobrze ich oceniam.

Porcje duże i jedzenie smaczne, nie za tłuste nie za słone, małe menu ale sensownie skonstruowane. Muzyka w tle nie przeszkadzająca.

Zamówiliśmy :

Roladki z bakłażana
z super farszem, posypane naszą lubiona kolendrą, troszkę biednie wyglądały dwa ziarenka granatu, ale przystawka była pyszna i jak za 3,50 duża.

Chaczapuri. Placek jest na cały talerz, smaczny i nie za tłusty. Wypełniony jednym rodzajem słonego sera, przyjemnie podpieczony z sosem pomidorowym nabiera pełni smaku. Jest to danie proste i idealne na przystawkę dla 2 osób. cena 17zł

Chinkali. Pierożki bardzo duże 4 sztuki to zdecydowanie porcja dla głodomora, farsz delikatnie doprawiony ale nie nudny, ciasto mięciutkie, słonawe i smaczne. Miałam wrażenie że są troszkę rozgotowane. I mogły by być mniejsze tak by można je było zjeść na raz, by cenny rosołek nam nie uciekł. Ale i tak sobie z nimi poradziliśmy.

''Lemoniada''.
Tu troszkę się zawiodłam, gdy usłyszałam ile jest dostępnych smaków byłam pod wrażeniem. Tyle tylko że spodziewałam się lemoniady, może nawet przygotowanej na miejscu, a za miast tego dostaliśmy butelkowaną oranżadę. Zamówiłam gruszkową i w smaku przypominała mi taką z dzieciństwa, którą się wypijało na podwórku, ale mimo nazwy lemoniadą to nie było i choć z Gruzji to 12 zł to dość dużo jak za taki napój.

Piwa nie miałam okazji spróbować ale miało ładny zapach i podobno było dobre.   

Niestety ogromny minus za :

Odpadającą farbę wiszące kable i pajęczyny. Ustawienie stolików do przemyślenia, stoliki na zewnątrz raczej nie zapraszają, dużo lepiej z wyglądem ogródka radzi sobie niedaleko mołdawska knajpka. Wnętrze malutkie, ale nie było by tak źle, gdyby nie wszystkie nie doróbki, mąż podziwiał napis za moimi plecami który był najpierw krzywo napisany ołówkiem, potem 2 razy poprawiany, i nadal zostawiony ze szkicem w tle. W telewizji wszystkie fototapety i detale wyglądają przyjemnie, na żywo ma się wrażenie że to się po prostu rozpadnie zaraz i nikt nie ma czasu tu ogarnąć.

Wrócimy tam jeszcze skosztować innych dań, ale jeśli stan techniczny się nie poprawi to raczej stałymi bywalcami nie będziemy.

A dania tej kuchnia mam nadzieje nauczyć się przygotowywać sama :)

1 komentarz:

  1. Dzień dobry, jestem zainteresowana współpracą z Pani blogiem, proszę o kontakt:) wspolpraca@armadeo.pl

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...