Tak, ten przepis wymaga poświęcenia najlepiej nie naszego :D
Najpierw wybieramy dorodną kępę kwiatów czarnego bzu umieszczoną daleko od drogi i zanieczyszczeń cywilizacyjnych, w moim przypadku było to strome zbocze zamkowej fosy w Czersku. Spędzamy miły wieczór przy winie lub piwie z ukochaną osobą w okolicy... a gdy nasz bohater zacznie się nieco rumienić, prosimy o Rycerski wyczyn :D Czyli zdobycie dorodnych rozwiniętych białych kwiatów bzu.. Poziom trudności należny wybrać według własnego upodobania, no i nie przesadzać z trunkami bo jeszcze przyniesie nam konwalie, należy uważać by kwiatów nie gnieść, bo czernieją :)
A w nagrodę na śniadanie możemy zaserwować takie oto leciutkie naleśniki kwiatowe.
- Bukiet kwiatów czarnego bzu ( około 10 kwiatów)
- Cukier puder
- nożyczki
na ciasto :
- 2,5 szklanki mąki 450 pszennej
- 1 jajko plus, 1 żółtko
- 2 szklanki mleka
- 2 łyżki cukru
- 1/4 łyżeczki soli
- łyżeczka masła klarowanego
Moje ciasto na naleśniki jest bardzo gęste, ale dzięki temu gdy chcemy by było grubsze pięknie wyrasta, jest chrupiące na brzegach i przepięknie złociste. Mam taki sposób że gdy kropla upuszczona na paznokieć nie ścieka to ciasto jest idealnej konsystencji :)
Kwiaty oddzielamy od liści, ale zostawiamy każdy kwiatostan z kawałkiem łodyżki, dzięki czemu będzie nam je wygodnie maczać w cieście. Przeglądamy w poszukiwaniu nadmiarowego ,,białka'' możemy je delikatnie przepłukać i osuszyć.
Mleko, cukier, sól i jajka przelewamy do miski, dodajemy najlepiej przesianą mąkę, delikatnie mieszamy. Następnie miksujemy mikserem lub blenderem z trzepaczką, na jednolita masę bez grudek.
Łapiąc za ogonki zamaczamy kwiaty w cieście.
Na patelni rozpuszczamy masło klarowane, staramy się by rozpłynęło się po całej patelni. Na rozgrzaną patelnie wlewamy niecałą chochelkę ciasta i szybko rozprowadzamy je na brzegi obracając patelnie, można sobie też pomóc zgarniając jeszcze niezastygłą warstwę łopatką. Pierwszy naleśnik służy nam ,,przepaleniu'' patelni i sprawdzeniu ciasta, dzięki temu nadmiar tłuszczu wsiąknie w ten pierwszy naleśnik. Gdy brzegi zaczynają delikatnie odchodzić przewracamy na chwilkę placek i zdejmujemy go z patelni.
Jeśli z ciastem wszystko było ok, wrzucamy na patelnie nasze kwiatki trzymając za ogonki, możemy je przenieść na chochelce, aby wszędzie nie kapać :)
Po chwili, na patelni odcinamy ogonki i obracamy placuszki delikatnie dociskając. Pozwalamy im się ściąć z drugiej strony i zdejmujemy je z na papierowy ręcznik. Przygotowujemy w ten sposób pozostałe partie placuszków.
Kwiatowe przysmaki możemy posypać cukrem pudrem lub migdałami najlepiej smakują ciepłe podane z arbuzem lub truskawkami :)
Wikipedia ,, Kwiaty Czarnego bzu uznawane są za surowiec zielarski, działają moczopędnie, napotnie, przeciwgorączkowo, wykrztuśnie, a zewnętrznie także przeciwzapalnie. Napary z kwiatów są używane przy przeziębieniach, do leczenia różnego rodzaju nieżytów i stanów zapalnych dróg oddechowych i chorób reumatycznych. Zewnętrznie naparami z kwiatów przemywa się skórę przy zapaleniach skóry, wypryskach skórnych i oparzeniach, płucze jamę ustną i gardło przy stanach zapalnych oraz przemywa oczy przy zapaleniu spojówek. Napary z kwiatów bzu czarnego przy przeziębieniach mają wielokrotnie silniejsze działanie, niż napary z lipy. Kwiaty bzu czarnego są używane do zmniejszenia bólów menstruacyjnych. Dawniej kwiatów używano do pobudzenia laktacji u kobiet karmiących.
Spożywanie surowych niedojrzałych owoców może być szkodliwe, występuje w nich sambunigryna i sambucyna, które dla ludzi w większych ilościach mogą być szkodliwe. Jednakże wyższa temperatura, gotowanie czy smażenie usuwa ich niekorzystne własności.''
Najpierw wybieramy dorodną kępę kwiatów czarnego bzu umieszczoną daleko od drogi i zanieczyszczeń cywilizacyjnych, w moim przypadku było to strome zbocze zamkowej fosy w Czersku. Spędzamy miły wieczór przy winie lub piwie z ukochaną osobą w okolicy... a gdy nasz bohater zacznie się nieco rumienić, prosimy o Rycerski wyczyn :D Czyli zdobycie dorodnych rozwiniętych białych kwiatów bzu.. Poziom trudności należny wybrać według własnego upodobania, no i nie przesadzać z trunkami bo jeszcze przyniesie nam konwalie, należy uważać by kwiatów nie gnieść, bo czernieją :)
A w nagrodę na śniadanie możemy zaserwować takie oto leciutkie naleśniki kwiatowe.
Więcej o tym jak wykorzystać Czarny Bez dla naszego zdrowia przeczytacie tutaj drogadosiebie.pl
Kwiaty czarnego bzu w cieście naleśnikowym:
Składniki:- Bukiet kwiatów czarnego bzu ( około 10 kwiatów)
- Cukier puder
- nożyczki
na ciasto :
- 2,5 szklanki mąki 450 pszennej
- 1 jajko plus, 1 żółtko
- 2 szklanki mleka
- 2 łyżki cukru
- 1/4 łyżeczki soli
- łyżeczka masła klarowanego
Moje ciasto na naleśniki jest bardzo gęste, ale dzięki temu gdy chcemy by było grubsze pięknie wyrasta, jest chrupiące na brzegach i przepięknie złociste. Mam taki sposób że gdy kropla upuszczona na paznokieć nie ścieka to ciasto jest idealnej konsystencji :)
Kwiaty oddzielamy od liści, ale zostawiamy każdy kwiatostan z kawałkiem łodyżki, dzięki czemu będzie nam je wygodnie maczać w cieście. Przeglądamy w poszukiwaniu nadmiarowego ,,białka'' możemy je delikatnie przepłukać i osuszyć.
Mleko, cukier, sól i jajka przelewamy do miski, dodajemy najlepiej przesianą mąkę, delikatnie mieszamy. Następnie miksujemy mikserem lub blenderem z trzepaczką, na jednolita masę bez grudek.
Łapiąc za ogonki zamaczamy kwiaty w cieście.
Na patelni rozpuszczamy masło klarowane, staramy się by rozpłynęło się po całej patelni. Na rozgrzaną patelnie wlewamy niecałą chochelkę ciasta i szybko rozprowadzamy je na brzegi obracając patelnie, można sobie też pomóc zgarniając jeszcze niezastygłą warstwę łopatką. Pierwszy naleśnik służy nam ,,przepaleniu'' patelni i sprawdzeniu ciasta, dzięki temu nadmiar tłuszczu wsiąknie w ten pierwszy naleśnik. Gdy brzegi zaczynają delikatnie odchodzić przewracamy na chwilkę placek i zdejmujemy go z patelni.
Jeśli z ciastem wszystko było ok, wrzucamy na patelnie nasze kwiatki trzymając za ogonki, możemy je przenieść na chochelce, aby wszędzie nie kapać :)
Po chwili, na patelni odcinamy ogonki i obracamy placuszki delikatnie dociskając. Pozwalamy im się ściąć z drugiej strony i zdejmujemy je z na papierowy ręcznik. Przygotowujemy w ten sposób pozostałe partie placuszków.
Kwiatowe przysmaki możemy posypać cukrem pudrem lub migdałami najlepiej smakują ciepłe podane z arbuzem lub truskawkami :)
Wikipedia ,, Kwiaty Czarnego bzu uznawane są za surowiec zielarski, działają moczopędnie, napotnie, przeciwgorączkowo, wykrztuśnie, a zewnętrznie także przeciwzapalnie. Napary z kwiatów są używane przy przeziębieniach, do leczenia różnego rodzaju nieżytów i stanów zapalnych dróg oddechowych i chorób reumatycznych. Zewnętrznie naparami z kwiatów przemywa się skórę przy zapaleniach skóry, wypryskach skórnych i oparzeniach, płucze jamę ustną i gardło przy stanach zapalnych oraz przemywa oczy przy zapaleniu spojówek. Napary z kwiatów bzu czarnego przy przeziębieniach mają wielokrotnie silniejsze działanie, niż napary z lipy. Kwiaty bzu czarnego są używane do zmniejszenia bólów menstruacyjnych. Dawniej kwiatów używano do pobudzenia laktacji u kobiet karmiących.
Spożywanie surowych niedojrzałych owoców może być szkodliwe, występuje w nich sambunigryna i sambucyna, które dla ludzi w większych ilościach mogą być szkodliwe. Jednakże wyższa temperatura, gotowanie czy smażenie usuwa ich niekorzystne własności.''
Dobrze miec takiego Rycerza, ktory nazrywa kwiatow - nawet, jesli w zamian bedzie oczekiwal placuszkow :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak :)
UsuńHmm... challenge accepted! Rycerz już praktykował zrywanie jemioły,nie powinno być problemu z bzem nawet na trzeźwo ;)
OdpowiedzUsuń