Składniki:
- 50 gram Grzyby Shitake,
- 5 szt. marchewka,
- 400 gram por (biała część),
- 2 szt. pietruszka korzeń,
- 250 gram seler korzeniowy,
- 250 gram pasta sojowa MISO,
- 3 sztuki dymki ze szczypiorkiem,
- 4 ząbki czosnek,
- 25 gram glony photai nitki suszone,
- 1 łyżeczka imbir mielony,
- 1 łyżeczka Pieprz czarny- MŁYNEK,
- 300 gram fasola mamucia,
- do posypania sezam,
- woda,
- 100 gram tofu
Tradycyjnie zupę MISO przygotowuje się do dań kuchni Japońskiej, na przykład sushi,i aby rozgrzać żołądek i przygotował go na surową rybę.
Jako że zupka miała być wegetariańska, odeszłam od tradycyjnego składu (bulionu rybnego) i przygotowałam ją w 100% bez mięśnie, ale za to bardzo aromatycznie, na wywarze z warzyw i grzybów shitake.
Kapelusze grzybów zalewamy gorąca wodą w garnku, najlepiej na całą noc a przynajmniej na godzinkę. Obieramy marchewki kroimy je na pół, seler i pietruszkę oczyszczamy i kroimy w kostkę. Warzywa wrzucamy do grzybów, na ogniu lub w piekarniku opalamy chwile czosnek i dorzucamy do wywaru. Całość zagotowujemy na dużym ogniu.
Gotujemy pod przykryciem 1,5 godzinki tak jak zwykły rosół. W tym czasie moczymy w wodzie glony.
Po tym czasie zlewamy wywar, wyciągamy 5 grzybków i kroimy w paseczki wrzucamy je z powrotem. Dodajemy imbir i pieprz. Fasole myjemy i kroimy na 3 cm kawałki wrzucamy do buliony, szatkujemy dymki i dodajemy. Dokładamy pastę miso i glony, całość gotujemy na małym ogniu 45 minut.
Ciepła zupę podajemy w małych miseczkach, należy jeść ja posypana sezamem i z dodatkiem kilku kostek tofu (które można wcześniej trochę doprawić)
Najlepiej smakuje jedzona tradycyjnie ( przy pomocy pałeczek wyjadamy warzywka, a następnie wypijamy bulionik)
Smacznego.
Dobra zupka. Tofu dobre (naprawdę :P). A wyjadanie "wodorostów" pałeczkami i wypijanie płynu z miseczki zdecydowanie ma swój urok! :)
OdpowiedzUsuńPS. Narzekałaś trochę na swój aparat, ale... muszę przyznać, że zdjęcia, które zamieszczasz na stronie, są mega apetyczne. Super! :)
wyciskam możliwości mojego aparatu jak cytrynkę :P
UsuńJedna rzecz tylko mi się rzuciła w oczy - prawdziwie probiotyczne miso będzie tylko wtedy, kiedy pastę sojową dodamy PO zagotowaniu, do jeszcze ciepłego, ale już nie wrzącego wywaru - w paście są bowiem bakterie probiotyczne, które podczas gotowania niestety giną. Dlatego tak wielu Japończyków wsuwa zupę miso na śniadanie - tak jak Europejczycy jogurt. Chociaż istotnie, spotkałam się z wieloma przepisami, gdzie pastę gotowano.
OdpowiedzUsuńAle czy coś co ma w sobie tyle alkoholu bo powstaje z fermentacji może być probiotyczne? Bardzo ciekawy jest Twój komentarz nic tylko na śniadanie wcinać ;)
Usuń