Piękne lato za oknem aż nogi same rwą się do wędrówki, jako pasjonaci odcinania się całkowicie od współczesności, czyli tak zwanej rekonstrukcji historycznej, nasze wyprawy na łono natury mają nieco inny charakter.
,,Ludzie spotykali nas w lesie na takcie i pytali skąd jesteśmy ? Na co ochoczo odpowiadaliśmy iż z piętnastego wieku ;) '' |
Niestety w tegorocznej wyprawie po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej ze względów nazwijmy to ,,zdrowotnych'' :) nie mogłam brać udziału. Pozostało mi jedynie przygotować prowiant na te niesamowita podroż w czasie.
A nie jest to łatwe zważywszy że większość smakołyków przywędrowała do nas w renesansie, nie ma mowy o plastikowych butelkach czy woreczkach strunowych :)
A wyprawka składała się z ,,chipsów dla twardzieli'' czyli suszonej wołowiny, i pobudzającego odporność soku z buraczków, a wyglądała tak:
Suszone mięso i sok z buraczkowy |
Historia
Z suszonego mięsa słyną północnoamerykańscy Indianie przygotowując Pemikan oraz ludy południowoafrykańskie ze swoim Biltongiem. W sklepach możemy spotkać się z amerykańskim, już bardzo współcześnie przygotowywanym przysmakiem Beef Jerky .Wydaje mi się iż moja wersja jest smakowo zbliżona do Biltonga ponieważ do marynaty używam octu.
Przygotowanie
Nasza wysoko białkowa przekąska, będzie przeznaczona tylko na weekend wiec nie musimy jej mocno solić, co jest częstym błędem w sztuce wędzenia czy suszenia mięsa. To wersja ekspresowa, która wymaga zamarynowania dzień wcześniej, samo suszenie trwa kilka godzin. I odbywa się w piekarniku.
Składniki :
Zakupione mięso oczyszczamy z błon i ścięgien oraz tłuszczu, kroimy oczywiście w poprzek włókien. Na kawałki grubości 0,5 cm i wielkości mniej więcej 3 x 7 cm, tak by wygodnie przechodziły przez żeberka naszej kratki w piekarniku. Jeśli mamy problem z ukojeniem cienkich kawałków, możemy wcześniej zmrozić mięso w zamrażarce, przez około 3 godziny, na pewno potrzeb ujemy ostrego noża.
Mięso nacieramy mieszanką soli, czosnku i pieprzu, po czym skraplamy octem i dokładnie mieszamy delikatnie ugniatając. Następnie przekładamy mięso do sitka umieszczonego w misce. Jest to bardzo ważne, dzięki temu sok z mięsa swobodnie spływa i powstała solanka nie ma kontaktu z mięsem, dzięki czemu go nie przesolimy !
Mięso powinno się w ten sposób marynować co najmniej przez 4 godziny, w tym czasie należy je kilka razy przemieszać. Może stać w lodowce ale lepsza jest temperatura pokojowa.
- 1,4 chudego mięsa wołowego ( polędwica, ligawa, ładna łopatka czy udziec ) Ważne by jak najchudsze z najmniejszą ilością przerostów. (waga mięsa znacznie się zmniejszy)
- 2 łyżki soli
- 1 łyżeczka suszonego czosnku
- 2 łyżki pieprzu czarnego świeżo mielonego
- 100 ml octu winnego czerwonego
Zakupione mięso oczyszczamy z błon i ścięgien oraz tłuszczu, kroimy oczywiście w poprzek włókien. Na kawałki grubości 0,5 cm i wielkości mniej więcej 3 x 7 cm, tak by wygodnie przechodziły przez żeberka naszej kratki w piekarniku. Jeśli mamy problem z ukojeniem cienkich kawałków, możemy wcześniej zmrozić mięso w zamrażarce, przez około 3 godziny, na pewno potrzeb ujemy ostrego noża.
Mięso nacieramy mieszanką soli, czosnku i pieprzu, po czym skraplamy octem i dokładnie mieszamy delikatnie ugniatając. Następnie przekładamy mięso do sitka umieszczonego w misce. Jest to bardzo ważne, dzięki temu sok z mięsa swobodnie spływa i powstała solanka nie ma kontaktu z mięsem, dzięki czemu go nie przesolimy !
Mięso powinno się w ten sposób marynować co najmniej przez 4 godziny, w tym czasie należy je kilka razy przemieszać. Może stać w lodowce ale lepsza jest temperatura pokojowa.
Suszenie
Mięso wyjmujemy z marynaty, i delikatnie rozgniatamy palcem na desce, tworząc kształtny pasek, który nabijamy u góry na wykałaczkę.
Piekarnik rozgrzewamy do 80°C dzięki temu pozbędziemy się bakterii z powierzchni mięsa.
Wykałaczki przewieszamy przez kratkę, na spód piekarnika kładziemy blachę z papierem do pieczenia (będziemy mieli mniej sprzątania). Ważne by przewieszone mięso nigdzie nie stykało się ze sobą. Uchylamy drzwiczki piekarnika i ustawiamy grzanie z termoobiegiem ( ja mam opcje grzania ,,tylko z termoobiegiem'' ale dobra też będzie ,,góra-dół termoobieg'')
Suszenie powinno potrwać około 2 godziny, należy kontrolować co jakiś czas stan mięsa, ponieważ nie chcemy by zrobiło się za kruche, a było idealne do żucia i dobrze zakonserwowane poprzez pozbawienie wilgoci.
Gdy mięso skurczy się, ściemniej i stanie się gumiaste, wyłączamy grzanie i zostawiamy je w uchylonym piekarniku do rana. Rano kontrolujemy mięsko czy jest odpowiednio wysuszone i nie za miękkie, jeśli wydaje nam się jeszcze nie dosuszone można je znów obsuszać w piekarniku przez około 45 minut.
Gdy jest jeszcze ciepławe, zdejmujemy je z wykałaczek i zostawiamy na lnianej ściereczce by całkiem ostygło. Tak przygotowane mięsko należy zabrać w podróż, w przewiewnym pakunku z lnu i chronić od wilgoci. Najlepiej mieć pod ręką bo to niesamowity umilacz wędrówki, wysokobiałkowy i pożywny.
Bardzo ważne jest by na noc zawisło gdzieś wysoko bezpieczne od wilków i niedźwiedzi :P
Piekarnik rozgrzewamy do 80°C dzięki temu pozbędziemy się bakterii z powierzchni mięsa.
Wykałaczki przewieszamy przez kratkę, na spód piekarnika kładziemy blachę z papierem do pieczenia (będziemy mieli mniej sprzątania). Ważne by przewieszone mięso nigdzie nie stykało się ze sobą. Uchylamy drzwiczki piekarnika i ustawiamy grzanie z termoobiegiem ( ja mam opcje grzania ,,tylko z termoobiegiem'' ale dobra też będzie ,,góra-dół termoobieg'')
Suszenie powinno potrwać około 2 godziny, należy kontrolować co jakiś czas stan mięsa, ponieważ nie chcemy by zrobiło się za kruche, a było idealne do żucia i dobrze zakonserwowane poprzez pozbawienie wilgoci.
Gdy mięso skurczy się, ściemniej i stanie się gumiaste, wyłączamy grzanie i zostawiamy je w uchylonym piekarniku do rana. Rano kontrolujemy mięsko czy jest odpowiednio wysuszone i nie za miękkie, jeśli wydaje nam się jeszcze nie dosuszone można je znów obsuszać w piekarniku przez około 45 minut.
Gdy jest jeszcze ciepławe, zdejmujemy je z wykałaczek i zostawiamy na lnianej ściereczce by całkiem ostygło. Tak przygotowane mięsko należy zabrać w podróż, w przewiewnym pakunku z lnu i chronić od wilgoci. Najlepiej mieć pod ręką bo to niesamowity umilacz wędrówki, wysokobiałkowy i pożywny.
Bardzo ważne jest by na noc zawisło gdzieś wysoko bezpieczne od wilków i niedźwiedzi :P
A dodatkowo można dorzucić do kaszy na początku gotowania i mieć pyszne kawałki miękkiego pożywnego mięsa o którego świeżość nie trzeba się martwić.
Do szczęścia jeszcze tylko zalana woskiem butla domowego soku z buraków, z odrobina pieprzu i jabłek, i można ruszać w drogę..
Fotografie z wyprawy: Adrian Sauron Siemieniak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz